Subiektywne patogeny modyfikowanej atmosfery.

14 lat temu dowiedziałam się od mojego Taty, że Jego największym marzeniem zawsze było zobaczyć Carskie Sioło. Gdy szczęście w nieszczęściu zdarzyło się, że pojechaliśmy do Petersburga i zobaczył je, powiedział "Teraz mogę umierać".

Moje życie nigdy nie było lepsze niż obecnie, choć bywałam szczęśliwsza. Kiedyś snułam plany i miałam marzenia. Paradoksalnie marzenia byłam w stanie spełnić ot tak. Same kaprysy. Spełnienie ich wymagało i wciąż tylko wymaga ode mnie poświęcenia więcej lub mniej czasu, pracy, pieniędzy, sił. Plany zaś - nierealne. Ich realizacja nigdy nie zależała tylko ode mnie.

Marzenia nie były marzeniami a zachciankami. Plany nie były planami a marzeniami.

Kiedyś żyłam odliczaniem dni. Zawsze było na co czekać. Tydzień, miesiąc, dwa lata, rok. Dziś nie odliczam dni. Żyję tym co jest. I widzę znacznie więcej. Więcej rzeczy odkrywam. Nowych artystów, miejsca, możliwości, nową siebie. Jeszcze miesiąc temu nie przyszłoby mi do głowy, że zainteresuje się DJ-ką.

Nie warto uciekać już od tego co mogło by nas zranić, skrępować. Mogłoby - nie musi. Są miejsca i piosenki, które kojarzą nam się z pewnymi osobami i zdarzeniami. I co z tego? To, że coś lubimy, coś się zdarzyło a z kimś/czymś nam się kojarzy nie znaczy, że musimy od tego uciekać.

Wszystko siedzi w nas. A najważniejsi jesteśmy my sami. Nasze szczęście. Nasz uśmiech. Nasz śmiech.

Bo jak nie my to kto o nie zadba? A za dzień, miesiąc, rok czy dwa już nie będziemy pamiętać złego. Zostaną tylko wspomnienia i radość ze spełnionych marzeń.

Oddycham więc swoim powietrzem. Pełną piersią. I akceptuję to co jest. A życiu pozwalam działać tu i teraz. Już nie za dzień, miesiąc, rok, dwa lata.

Spełniajmy swoje plany i swoje marzenia. Oddychajmy swoim powietrzem.


Unknown

Mamy nadzieję, że podobał Ci się ten post. Jeśli masz jakieś przemyślenia, chcesz się z nami podzielić swoimi uwagami - zostaw komentarz.

Brak komentarzy: