Kiedyś byłam bardzo zachowawcza. Bałam się robić rzeczy niepoprawne. Zawsze idealna, poukładana. Przywykłam, choć gdzieś w głębi siebie ze strachem (?), podziwem obserwowałam ludzi, którzy potrafią się bawić. Gdy robiłam coś spontanicznego słyszałam "uspokój się" i ten karcący wzrok. Dobra, nieważne. Siedziałam w samochodzie. Czekałam aż kierowca zamknie bramę. Nagle patrzy na mnie, dziwi się. Wsiada i mówi do mnie "a co Ty taka smutna?" - ja? smutna? zdaje ci się.
Dziś myślę sobie - tak, byłam smutna. Nie byłam sobą. Nie mogłam być szczęśliwa, cieszyć się ze wszystkiego jak dziecko, jak dziś. Robić głupich rzeczy, chodzić po murku na podwórku i skakać między płytkami chodnika. Uspokój się. Uhh! Zawsze tak bardzo poważnie.
Teraz jestem szczęśliwa. Nie dbam o "idealna, poukładana". Mam wady. Ale każdy je ma, nie oszukujmy się i nie ma co kryć. Więc śpiewam na całe gardło choć uszy więdną wszystkim w koło. Wolno mi! A co! W końcu pozwoliłam sobie na bycie w pełni szczęśliwą tak jak tego chciałam zawsze. Mówić to co czuję, co myślę, nie ukrywać wiecznie. Robić głupie rzeczy. - Nabrałam dystansu do siebie. Do życia. I już nie zazdroszczę. I to mój póki co największy sukces.
Ale od zawsze to kochałam. Od zawsze uwielbiałam takie głupie sytuacje. Odrobina pozytywu w codziennym dniu. Odrobina życzliwości. Spontaniczności. Bo przecież - dlaczego zawsze ma być tak bardzo serio? Jedno wiem - już nie będę z boku patrzeć na życie.
I mam kilka głupich zachowań, kilka głupich przyzwyczajeń. I na prawdę uważam że mały ręcznik którym wyciera się ręce nie powinien wisieć na haczyku a powinien leżeć na umywalce - wygląda to przeuroczo! I takie widoki, takie momenty kiedy mogę rzucić ten ręcznik na umywalkę sprawiają mi ogromną radość!
I krzycząc tu już powiem że na prawdę uważam że w każdy człowiek po bliższym/dalszym poznaniu okazuje się że ma w sobie coś uroczego. Mówią, że jestem naiwna i młoda. Ale wolno mi! A nuż (naiwnie) się nie zawiodę!
Rozpływam się do tej piosenki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz