Do tanga trzeba dwojga.

I znów myślę nad słowami 'najlepsze rozmowy są nocą kiedy ludzie nie mają siły kłamać'. A raczej myślę nad tym - co dalej, co potem?
Rozmowy są dziwne. Obnażanie. Patrz - taka jestem. 5 milionów poruszonych tematów. 5 milionów poznanych poglądów. Zgadzam się z tobą, nie zgadzam. Rozmawiamy dalej. Pół żartem, całkiem serio. Mam tak samo jak ty.

Kiedyś poznałam chłopaka. Spędziliśmy ze sobą 2 dni (?) Rozmowy o niczym. Wygłupy. Jeszcze nikt tak bardzo mnie nie znał jak on. 2 dni? I dowiedziałam się o sobie bardzo dużo. A tylko wygłupy przecież.


Czasami możemy przegadać z kimś noc. Zbliżyć się za bardzo. Poruszyć najgłębsze w nas tematy. Powiedzieć rzeczy których zwyczajnie byśmy nie wyjawnili. To nie sekrety. Po prostu o tym się nie mówi. Nie ma po co.
I tylko pytanie: co dalej? Co z tym zrobimy: zapomnimy? Pociągniemy dalej?
Spalone mosty. Wystawienie na próbę. Pokazaliśmy się od najlepszej i od najgorszej strony. Co dalej? Pytamy "dlaczego?" Zaprzątamy sobie głowę? Czy nie mój cyrk, nie moje małpy? Było, minęło, dawno i nie prawda. 

Nie znamy się przecież. Oceniamy co widzimy. To działa w 2 strony. Dużo tracimy? Mówi mi "najwidoczniej tak miałoby być" - i co? I nic? A gdzie te wielkie przyjaźnie!? Bazujemy na tym co mamy. Nic poza to. Albo udajemy że wszystko jest w porządku, mamy same zalety a później pierwsza sprzeczka i tyle się widzieliśmy. Śmiać mi się chce na myśl o tej płytkowości. I tak zastanawiam się na wyrost: ile pięknych przyjaźni mogło by powstać gdyby nie to? Ile związków by przetrwało gdyby ludzie zapytali "dlaczego?".

Czasami powie się słowo, jedno zdanie. Coś co myślisz, bardzo głęboko. Ryzyk-fizyk. I bach! Ta osoba zostaje. I wtedy czujesz pewnego rodzaju zaufanie. Przekonujesz się. Przełamany największy mur. Akceptacja? Nie wiem. Chyba nie. Ale ktoś mimo wszystko został. I to najważniejsze. I nawet jeśli to chwilowe, jeśli znajomość chwilowa, bo przecież nie ze wszystkimi trzeba być za pan brat - zostaje miłe wspomnienie. I często bywa tak, że i po 5 latach gdy będzie jakaś sprawa szczerze możecie na sobie liczyć. Dobre wspomnienie. A czasami zwyczajnie/niezwyczajnie powstanie z tego piękna przyjaźń. Może coś więcej. 

Śmiać mi się chce na myśl słów 'jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, ze nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza'. Na początku myślałam, że bardzo głupie. Pierwsze skojarzenie: jestem rozkapryszona, marudna ale i słodka. Teraz widzę w tym inny sens. I na myśl o tych dwóch sytuacjach, tak bardzo podobnych lekki uśmieszek u mnie się pojawia.

Jak ludzie są różni. Jak chwila ma znaczenie. I jak ważne jest "co dalej".

Unknown

Mamy nadzieję, że podobał Ci się ten post. Jeśli masz jakieś przemyślenia, chcesz się z nami podzielić swoimi uwagami - zostaw komentarz.

Brak komentarzy: